poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Korg PitchBlack- „Czarny koń” wśród tunerów

Pomimo, że tunery nie są urządzeniami wytwarzającymi jakikolwiek dźwięk, to są niezbędne gitarzystom do przygotowania instrumentów do gry a ich wersje sceniczne w formie kostek gitarowych, znajdują się na wyposażeniu chyba większości koncertujących
szarpidrutów. Z tych właśnie powodów oraz dlatego, że stroiki sceniczne zajmują miejsca w pedalboardach obok „pełnoprawnych” efektów, postanowiłem opublikować tych kilka słów o tunerze, który pomimo krótkiego czasu na rynku zdążył podjąć skuteczną walkę a może nawet zdetronizował dotychczasowych „królów” tego segmentu. Panie i Panowie- oto Korg PitchBlack!
Korg PitchBlack to chromatyczny tuner sceniczny czyli jest uruchamiany włącznikiem nożnym, który przerywa sygnał gitarowy w momencie aktywności. Jest wyposażony w true bypass. Może być zasilany przez baterię 9 V albo za pomocą zasilacza . Na bocznych ściankach znajdują się gniazda gitarowe Input i Output jack 1/4 ''. Na tylnej ściance znajdują się gniazda zasilania IN- do podłączenia zewnętrznego zasilacza i OUT- do zasilania kolejnych efektów jednym zasilaczem- szeregowo. Na tej samej ściance znajdziemy też niewielkie przyciski: Display- do zmiany trybów wyświetlania strojenia i Calib- do kalibrowania wysokości dźwięku (tuner działa w zakresie od 436 do 445 Hz). Urządzenie obsługuje dźwięki w zakresie od E0 do C8. W praktyce można nim stroić gitary ( również barytonowe) oraz basy ( również pięciostrunowe).
Cechą Korga PitchBlack, która jako pierwsza rzuca się w oczy jest jego niewielki rozmiar. Kompaktowość budowy podoba się gitarzystom, ponieważ urządzenie zajmuje mało miejsca. Display- wyświetlacz zajmuje całą szerokość tunera i jest dość jasny i czytelny aby gitarzysta widział go nawet w słoneczny dzień i na rozświetlonej scenie. Panel świetlny oparty jest na LED-ach, które produkują światło o większym natężeniu niż tradycyjne diody oraz zużywają mniej energii co ma znaczenie tylko, gdy zasilamy tuner bateryjnie. PitchBlack oferuje cztery tryby wyświetlania: Full Strobe, Half Strobe, Meter & Mirror. Mnie osobiście najbardziej podoba się tryb Full Strobe, który uważam za najbardziej przejrzysty i intuicyjny.Korg szczęśliwie wyposażył swój stroik w cichy włącznik nożny, co ma znaczenie, gdyż tuner to nie efekt dźwiękowy, który uruchamiamy w czasie grania i nie słychać trzasku przełącznika, natomiast tuner uruchamiamy zwykle w czasie przerw między utworami, gdy jest względnie cicho. Stroik instaluje system bardzo szybko, co nie jest regułą w urządzeniach konkurencji. Co to daje? Wystarczy krótka pauza w czasie utworu, żeby uruchomić tuner i szybko podstroić fałszującą strunę. Z innymi tunerami taka szybka akcja nigdy mi nie wychodziła- a tu proszę bardzo! W innych, szczególnie tańszych stroikach, gitarzysta musi się bardzo starać, żeby podać urządzeniu czysty dźwięk bez przypadkowych- ciszej brzmiących pozostałych strun, które powodują mylenie się stroika i jego „latanie” po wszystkich dźwiękach, które słyszy. Korg jest inny- reaguje tylko na strunę najgłośniej zagraną. Kolejna cecha Korga PitchBlack o której chcę wspomnieć to miejsce jego produkcji. Gdy dowiedziałem się, że tuner mimo japońskiego rodowodu firmy jest produkowany w Chinach nie chciałem go kupić ( tak- jestem użytkownikiem K.PB). Przykro mi, ale nie mam zaufania co do trwałości urządzeń chińskiej produkcji. Sprzedawca przekonał mnie jednak i nie żałuję. Używam PitchBlack od trzech lat, gram po ponad sto koncertów rocznie, nie licząc prób i samodzielnych ćwiczeń oraz mrozu, klubowej wilgoci, upału i brudu :) Stwierdzam, że mój Korg PitchBlack nie zawiódł mnie ani raz pomimo tych frontowych warunków. Dodatkowym atutem jest konkurencyjna cena i to, że teraz tuner jest dostępny w czterech wersjach kolorystycznych. Czyżby nowy król tego segmentu rynku? Czas pokaże ale początek jest imponujący.

Michał „Shaggy” Dolak

Carl Martin PlexiTone- klasyk w pudełku

Nie sposób pisać o efekcie Carl Martin Plexitone nie wspominając o wzmacniaczu Marshall Super Lead Model 1959 zwanym też Marshall Plexi. Konstrukcja Marshalla ujrzała światło dzienne w 1965 r. i od razu została doceniona przez gitarzystów. Jedną z głównych cech tego dwukanałowego heada jest to, że każdy kanał daje się przesterować uzyskując dwa różne brzmienia. Jednym z pierwszych użytkowników był Pete Townshend z The Who, Eric Clapton zamienił swoje combo Marshall Bluesbreaker na half stack'a Model 1959, Jimi Hendrix grał na nim na Woodstock'u w 1969 r. , Randy Rhodes, Angus Young i wielu, wielu innych. Head Marshalla uzyskał status kultowego sprzętu i stanął w jednym rzędzie z takimi klasykami jak Vox AC-30 czy Fender Twin Reverb. Inżynierowie z firmy Carl Martin postanowili zbudować efekt typu distortion w oparciu o brzmienie słynnego Marshall'a Plexi lubianego wśród gitarzystów grających bluesa, rocka i przede wszystkim hard rocka i heavy metal.
Carl Martin PlexiTone to analogowy efekt typu overdrive/distortion wyposażony w bypass. Na przedniej- górnej płytce umieszczono trzy przełączniki nożne- od prawej mamy włącznik Drive uruchamiający przester w trybie Crunch, następnie Select, który zmienia kanał przesterowany z trybu Crunch na High Gain oraz włącznik Boost. Również na przedniej- górnej płytce znajduje się pięć potencjometrów z eleganckimi gałkami „chickenhead” w stylu retro, które zostały nazwane (od lewej): Boost (głośność Boosta), Level (głośność obu kanałów przesterowanych), Tone, High Gain i Crunch. Na tylnej- bocznej ściance znajdują się gniazda Input i Output Jack 1/4'' i pomiędzy nimi umieszczono kabel zasilający zakończony płaską wtyczką sieciową co oznacza, że zasilacz efektu znajduje się w jego wnętrzu. Efekt nie posiada możliwości zasilania bateryjnego.
Pierwszą cechą, która nasuwa się na myśl kiedy patrzymy na urządzenie Carl'a Martin'a jest jego użyteczność. Gitarzysta dostaje do dyspozycji „jednostkę centralną” zawierającą dwa różnie brzmiące przestery, nazwijmy je umownie overdrive i distortion, oraz booster, który „wybije” jego solówkę ponad zespół. Dodam, że booster działa niezależnie od kanału Drive. Dźwięk, który produkuje efekt po włączeniu kanału przesterowanego w trybie Crunch należy do rodzaju overdrive'ów. Z kolei tryb High Gain porównałbym bardzo umownie do przesterów z gatunku distortion. PlexiTone daje sygnał, który cechuje się bardzo szerokim pasmem przenoszenia, szczególnie słychać to w bezpośrednim teście z innymi przesterami z podobnej półki cenowej. Podczas gdy barwa konkurencyjnych kostek zwykle skupia się na wybranych zakresach pasma, PlexiTone wyraźnie produkuje „gruby”, pełny sygnał. Dodatkowo, efekt przesterowując dźwięk, nie narzuca własnej charakterystycznej barwy ale współgra z pozostałymi elementami zestawu i nie dominuje w całości brzmienia, dzięki temu gitary typu Les Paul czy Stratocaster zachowują swoje charakterystyczne brzmienie. Tą cechę- zaletę usłyszałem między innymi w overdrive'ie Fulltone OCD . Dźwięk, który wydobywa się z efektu jest bardzo melodyjny i bardzo dobrze przenosi artykulację gitarzysty. Efekt produkuje też dużo basu. Ta cecha nastręcza problemów i trzeba się trochę namęczyć z wysterowaniem tandemu wzmacniacz- efekt. Kolejną cechą, która może budzić wątpliwości jest tylko jeden potencjometr zmiany barwy- Tone. W praktyce im bardziej przekręcamy go w prawo, tym mniej słyszymy dołu a więcej wysokich tonów i na odwrót. Najpierw miałem z tym pewien kłopot bo byłem przyzwyczajony do przesterów w szeroką korekcją barwy. Tu jest inaczej- efekt spełnia rolę przesteru, który nie dominuje w szeregu gitara- efekt- wzmacniacz ale podkreśla i podbarwia charakterystyczne cechy dwóch pozostałych elementów. Wydaje mi się, że PlexiTone najefektywniej pracuje na czystym kanale wzmacniacza wysterowanym na maksymalnie czysty sound. Grając, miałem wrażenie,że nawet lekkie przesterowanie kanału czystego wpływa ujemnie na czytelność i dynamikę dźwięku. Najciekawszą i najlepszą cechą przesterów umieszczonych na pokładzie PlexiTone'a jest ich wszechstronność. Przykład? Uruchomcie tryb High Gain i skręćcie poziom przesteru prawie do zera. Uzyskacie wtedy wzorcowy bluesowy crunch, idealny do gry akordowej. Z kolei rozkręcenie tego kanału na godzinę 15.00 w połączeniu z gitarą o mocnych przystawkach zaprowadzi nas w okolice brzmień zespołu Metallica z płyty „Kill'em All”. Obecność urządzenia w pedalboardach muzyków z różnych nurtów potwierdza tą cechę. Booster, który znajduje się na pokładzie efektu oferuje nam dopalenie sygnału do + 20dB a jego użycie nie zmienia barwy więc szczególnie dobrze działa na wzmacniaczach lampowych gdzie podbijając głośność, delikatnie zwiększa gain i kompresje dźwięku.
Efekt Carl Martin PlexiTone oferuje brzmienie stylizowane na dwa przesterowane kanały legendarnego Marshalla Plexi z dodatkowym boostem. Efekt jest bardzo prosty w obsłudze i oferuje butikowej jakości dźwięk, który zaskoczy transparentnością i melodyjnością. PlexiTone dobrze współgra zarówno z gitarami wyposażonymi w humbackery jak i w single. Jak każdy wysokiej klasy efekt, również i ten ma swoje wymagania, które gitarzysta powinien zrozumieć aby efekt zabrzmiał optymalnie. Myślę, że efekt Carl'a Martin'a docenią przede wszystkim zawodowcy i koneserzy dobrego brzmienia. Ale i młodzi gitarzyści powinni chociażby przyjrzeć się PlexiTone'owi, ponieważ to w sumie trzy efekty o hi- endowym soundzie w umiarkowanej cenie.
A jak powszechnie wiadomo dobry sprzęt ułatwia i przyspiesza rozwój.


Michał „Shaggy” Dolak