sobota, 21 września 2013

Electro- Harmonix Memory Toy- „No one does analog like EHX”

Każdy gitarzysta musi odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest ważniejsze? Czy rozbudowane możliwości wyboru np.:symulacji (emulacji) wzmacniaczy, efektów albo typów kolumn głośnikowych uzyskiwane dzięki multiefektom modelowanym, czy klasyczny analogowy sprzęt o bardzo dobrym brzmieniu głównym, który zwykle pasuje do grania w jednym gatunku muzycznym? Niezależnie od tego jak odpowiemy sobie na to pytanie i w którą pójdziemy stronę powinniśmy szukać sprzętu, którego konstruktorzy zdają sobie sprawę z istnienia tych dwóch światów i z różnic między nimi. Electro-Harmonix Memory Toy zalicza się do grupy analogowej i posiada najważniejszą cechę tradycyjnych efektów- bardzo dobre brzmienie.
EHX Memory ToyElectro Harmonix Memory Toy jest analogowym efektem typu delay. Urządzenie jest umieszczone w małym metalowym opakowaniu charakterystycznym dla serii Nano. Na przednim panelu znajdują się włącznik nożny, dioda aktywności efektu, przełącznik MOD uruchamiający Chorus, trzy potencjometry/ gałki DELAY, BLEND i FEEDBACK. Na prawej ściance znajduje się gniazdo gitarowe IN typu Jack 1/4'', na lewej ściance odnajdziemy gniazdo gitarowe AMP (OUT) typu Jack 1,4''. W tylnej ściance zamontowano gniazdo zasilacza 9V. Efekt posiada możliwość zasilania baterią 9V lecz jak to często z delay'ami bywa, bateria zużywa się dość szybko więc lepiej wyposażyć się w zasilacz. Delay działa w zakresie od 30 do 550 ms i posiada true bypass.
Muszę stwierdzić, że miałem wątpliwości czy efekt zaliczany do „budżetowej” serii Nano sprosta hasłom reklamowym. Dlatego pierwszą rzeczą, którą sprawdziłem po uruchomieniu Memory Toy było to, jakie efekt produkuje pasmo w czasie pracy i jak true bypass działa w rzeczywistości. Zaskoczenie moje było duże, gdy okazało się, że „zabaweczka” nie obcina pasm w gitarze i subtelnie podbija pasma wyższe środkowe co dodaje barwie melodyjności i „miękkości” tak poszukiwanej i cenionej w analogowych echach. To podbicie porównuję charakterystyką do podbicia pasm w Small Clone ale jest delikatniejsze. Natomiast true bypass jest skuteczny czyli powoduje, że efekt wyłączony przepuszcza sygnał bez zniekształceń. Pierwszy, bardzo ważny test zastał przez echo Electro-Harmonix'a zaliczony. Dodam, że takie cechy nie są częste w urządzeniach tego przedziału cenowego. Bardzo spodobało mi się działanie potencjometru BLEND, który nie ingeruje w brzmienie niezależnie od pozycji i płynnie oraz naturalnie miesza sygnały co w przypadku niektórych efektów wcale nie jest takie oczywiste. Testy delay'ów rozpoczynam zwykle od zagrywek z wykorzystaniem krótkiego echa tzw. slap back. Zagrywki na singlach w stylu surf guitar brzmią przekonująco i odpowiednio „strzelająco”. Subtelnie podbita barwa efektu szczególnie efektywnie wypada w chwili uruchomienia przesteru do solówki, dźwięk ładnie przebija się w miksie i zyskuje na melodyjności. Na uwagę zasługuje też sposób wybrzmiewania powtórzeń, który sprawia, że każde kolejne powtórzenie jest cichsze (co normalne) oraz szybciej niż w znanych mi echach staje się ciemne i matowe. Ta cecha sprawia, że efekt charakterystyką nawiązuje do klasycznych taśmowych delay'ów. Czy lubicie takie brzmienie vintage czy nie, muszę przyznać, że Memory Toy oferuje rasowy i charakterystyczny dźwięk. Tajną bronią, którą inżynierowie zainstalowali jest pokładowa modulacja powtórzeń. Producent podaje, że efekt typu chorus został zaczerpnięty z kultowego już Deluxe Memory Man. Jak to działa? Chorus zostaje nałożony na powtórzenia, jest dość głęboki w działaniu, przypomina sposób pracy klasycznego Vibrato i dodatkowo przestraja dźwięki powtórzeń. Brzmi on dobrze, ostatecznie przypisuje charakter efektu do stylistyki vintage i jest bardzo inspirujący. Dodam jeszcze, że charakter pracy chorusa jest dość niezwykły, dźwięk zdaje się lśnić i ...nieprzypomina chorusa a bliżej mu do Stereo Electric Mistress (chorus i flanger użyte jednocześnie). Na tym brzmieniu szczególnie pozytywnie wychodzą pełne akordy z wolnymi powtórzeniami delay'a i z lekkim crunchem. Klimat, melodyjność i jakość- czego chcieć więcej ?
Nie bardzo wierzyłem, że to małe echo sprawdzi się w realnym użyciu. Tymczasem zostałem mile zaskoczony. W swoich testach staram się pisać o zaletach i wadach lub przynajmniej o wątpliwych cechach opisywanych urządzeń. Długo zastanawiałem się o co mam „przyczepić”się do Memory Toy. Znalazłem tylko jedną rzecz, którą chciałbym zmienić a mianowicie domalowałbym skalę do potencjometrów dla szybkiej i bezbłędnej zmiany ustawień. Cechy, które przemawiają na korzyść efektu to: naturalny, analogowy i bogaty dźwięk, szeroki zakres produkowanych powtórzeń, niewystępowanie „dziur jakościowych” w poszczególnych ustawieniach, świetnie brzmiąca i inspirująca pokładowa modulacja oraz cena, która pasuje do urządzeń niższej klasy. Na zakończenie dodam, że Electro-Harmonix Memory Toy rozłożył na łopatki w bezpośrednim teście mój cyfrowy, stary, japoński delay znanej firmy z którego byłem zadowolony. Teraz będę zadowolony dopiero, kiedy kupię swojego Memory Toy.

Michał „Shaggy” Dolak

wtorek, 17 września 2013

Electro- Harmonix Micro POG- im więcej tym lepiej...

Co ma zrobić gitarzysta, gdy zda sobie sprawę, że jego instrument brzmi płasko, bez przestrzeni i po prostu nudno? Dokąd ma pójść biedny szarpidrut, który zazdrości koledze klawiszowcowi jego stereofonicznych, pełnych niesamowitych efektów brzmień? Otóż taki delikwent rozpoczyna poszukiwania! Przemierza doliny chorusów i wybrzeża flangerów. Zapuszcza się na bezkresne przestrzenie kraju reverbów i sąsiadujące z nimi
EHX Micro Pog
góry delayów. Myśli nawet o multiefektolandzie. Tymczasem rozwiązaniem problemu może być wizyta w królestwie oktawerów! Jak to?!- zakrzykną sceptycy. Funkowy efekt dla poważnych gitarzystów?Tak samo myślałem dopóki nie odpaliłem Micro POG Electro-Harmonix.
Electro-Harmonix Micro POG to efekt gitarowy- polifoniczny generator oktaw. Urządzenie jest wyposażone w bypass i zostało wyprodukowane w U.S.A. Na przednim górnym panelu znajduje się włącznik nożny, dioda aktywności urządzenia i trzy potencjometry- gałki: DRY, SUB OCTAVE i OCTAVE UP. Na prawej ściance znajdziemy gniazdo gitarowe IN typu Jack 1/4''. Na lewej ściance zamontowane są dwa gniazda gitarowe typu Jack 1/4''- DRY OUT (sygnał przepuszczony przez efekt) i EFFECT OUT (sygnał gitary bez efektu). Na tylnej ściance odnajdziemy gniazdo do podłączenia zasilacza, który producent dołączył do zestawu. Efekt nie posiada możliwości zasilania bateryjnego.
Micro POG Electro-Harmonix powstał jako prostsza wersja kultowego POG i POG 2.W odróżnieniu od bardziej rozbudowanych „starszych braci” efekt posiada możliwość generowania „tylko” jednej oktawy w górę i jednej w dół. Praktyczne użycie pokazuje, że to wystarcza do kreowania pożądanego efektu. Jak działa Micro POG? Najprościej rzecz ujmując: potencjometr DRY steruje głośnością czystego sygnału z gitary (skręcony do zera wycina czysty sygnał), potencjometr SUB OCTAVE steruje głośnością generowanej oktawy niższej (skręcony do zera wycina sygnał oktawy -1), potencjometr OCTAVE UP steruje głośnością generowanej oktawy wyższej (skręcony do zera wycina sygnał oktawy +1). Na barwie czystej możemy użyć Micro POG-a do rozszerzenia skali dźwięku. Wystarczy przemieszać wedle gustu sygnał podstawowy z oktawami (-1) i (+1) aby uzyskać szeroką, słyszalną w dolnych i górnych rejestrach gitarę, która dodatkowo dużo lepiej będzie słyszalna w całym miksie z zespołem. W tej konfiguracji otrzymujemy brzmienie nawiązujące do gitary 12 strunowej. Generatory oktaw (-1) i ( +1) nie zamulają, nie słychać dziur w dźwiękach nawet przy szybkim kostkowaniu albo w arpegiach. Oktawa (-1) produkuje sygnał czysty natomiast oktawa (+1) proponuje dźwięk lekko przetworzony „syntezatorowo”, który jednak świetnie współgra z dwoma pozostałymi oktawami. Jeśli na pierwszy plan wysuniemy oktawę (+1), oktawę (-1) też mocno podkręcimy a czysty sygnał ściszymy to uzyskamy dźwięk imitujący organy kościelne- spróbujcie dodać do tego ustawienia jakiś efekt modulacyjny np.: phaser to uzyskacie inspirujące brzmienie w stylu głośników Leslie. Gitarzysta nagrywający w domowym studio nie ma basu? Nic prostszego! Potencjometry DRY i OCTAVE UP na zero a SUB OCTAVE rozkręcamy i uzyskujemy gitarę basową. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się z przesterami, które z w kooperacji z Micro POG brzmią bardzo dobrze. Mi osobiście najbardziej przypadły do gustu brzmienia rodem z pierwszej płyty Rage Against The Machine czyli sygnał czysty, oktawa (-1), odrobina oktawy (+1)mocny distortion i oczywiście singiel przy gryfie. Angażując przester typu high gain szczególnie korzystnie zabrzmiała konfiguracja z sygnałem czystym, oktawą (-1) i bez oktawy (+1)- oba sygnały były wyraźnie słyszalne, szybkie granie było selektywne a palm muting (szczególnie w oktawie -1) był naturalny.
Dlaczego Micro POG jest tak dobry i popularny? Jest kompaktowy więc zabiera mało miejsca w pedalboardzie. Jest solidnie wykonany i według użytkowników nie psuje się. Jest jedynym dostępnym na rynku kompaktowym oktawerem wyposażonym w wyższą oktawę (+1)- zwykle ta funkcja występuje w droższych, rozbudowanych urządzeniach. Efekt sprawia dużo frajdy, jest niezwykle inspirujący i dobrze współpracuje z singlami i humbackerami. Micro POG posiada też rzadką wśród efektów gitarowych cechę- praktycznie w każdym ustawieniu urządzenie brzmi dobrze. Tu nie trzeba kombinować, od deski do deski czytać instrukcję czy przeglądać na Youtube filmiki prezentacyjne. POG- i zostały również docenione i wykorzystane w nagraniach wielu artystów m.in: White Stripes, Foo Fighters, RATM, Muse, Queens Of The Stone Age czy Joe Satriani. Zachęcam Was gorąco Gitarzyści do wypróbowania Micro POG-a ponieważ może on rozszerzyć i uatrakcyjnić Wasze brzmienie oraz co ważniejsze zainspirować Was do poszukiwań i pomóc w tworzeniu nowej muzyki.


Michał „Shaggy” Dolak

piątek, 13 września 2013

Electro-Harmonix TONE TATTOO - Nowojorski Eksperyment

Firma Electro-Harmonix zawsze była znana z nowatorskich rozwiązań a swoimi produktami wyznaczała nowe standardy. Tym razem nowojorczycy stworzyli pierwszy w swojej ofercie i kolejny z ledwie kilku dostępnych na rynku w pełni analogowy multiefekt, zawierający trzy popularne efekty typu distortion, chorus i delay. Czy eksperyment się udał? Czy Electro-Harmonix Tone Tatoo zapoczątkuje nową jakość czy też skończy na śmietniku efektowej historii? Czas pokaże ja natomiast napiszę kilka słów o urządzeniu, które od początku wywołało u mnie bardzo mieszane uczucia.
Tone Tatto Electro-Harmonix Tone Tatoo jest w pełni analogowym multiefektem wyposażonym w bypass. Efekt zasilany jest dołączonym do zestawu zasilaczem 9V. Na przedniej górnej płytce znajdują się trzy włączniki nożne uruchamiające niezależnie działające efekty: Metal Muff (distortion), Neo Clone (chorus), Memory Toy (delay) oraz potencjometry, przełączniki i diody do kontrolowania parametrów. Na bocznych ściankach zainstalowano gniazda gitarowe IN i OUT typu Jack 1/4''. Sercem tego analogowego „tria'' jest Metal Muff i to on determinuje przeznaczenie stylistyczne urządzenia. Powiedzmy sobie szczerze- na M.M. ukręcimy rasowy, dość nowoczesny METALOWY sound i raczej nic poza tym. Jeżeli gitarzysta właśnie tego szuka to M.M. wykona swoje zadanie. Metal Muff'em sterujemy poprzez potencjometry: VOLUME, DRIVE, TREBLE i BASS. Do kontroli nad środkiem pasma przeznaczono trójpozycyjny przełącznik SCOOP- wycinający wysoki środek albo niski środek natomiast w pozycji OFF nie ingerujemy w środkowe pasmo. Działa to dość sprawnie, tryb SCOOP- HI lub SCOOP- LO szczególnie przyda się w zespołach z dwoma gitarami do podziału pasm ja natomiast wolałbym dostać w to miejsce tradycyjny potencjometr MID. Pozytywną nowością na pokładzie Metal Muff'a jest bramka szumów, uruchamiana przyciskiem GATE, czułość jej regulujemy małym potencjometrem TRESHOLD. Gdy włączamy bramkę,dioda aktywności METAL MUFF'a z czerwonej zmienia się na zieloną. Kolejnym efektem w łańcuchu jest chorus Neo Clone, który brzmi bardzo przezwoicie a na pewno dużo lepiej niż Nano Clone mimo iż pochodzą z tej samej serii El Nano. Do dyspozycji mamy potencjometr RATE,którym regulujemy szybkość „falowania” oraz przełącznik DEPTH do zmiany głębokości i charakteru chorusa. Neo Clone oferuje nam tłuste i dobrze przetwarzające zarówno czysty jaki przesterowany sygnał brzmienie znane z legendarnego Small Clone'a. Gdy uruchamiamy przycisk DEPTH dioda aktywności Neo Clone'a zmienia swój kolor z czerwonego na zieloną. Ostatnim efektem w łańcuchu jest Memory Toy- sterowanie nim odbywa się za pomocą
potencjometrów DELAY, FEEDBACK, BLEND i tu kolejna nowość- GAIN oferujący wzmocnienie sygnału od 0 dB do +23 dB. Sam delay oferuje dość miękki i ciepły sposób przetwarzania sygnału i pracuje w zakresie od 30 do 550 ms oczywiście w trybie analogowym. Zainstalowanie potencjometru GAIN na pokład Memory Toy'a wydaje mi się strzałem w dziesiątkę. Delay włączony na solówkę ma sens a Gain podciągnie głośność do pożądanej. Możemy też gainem „przybrudzić” powtórzenia, oczywiście warto wtedy zmiejszyć nasycenie blendem dla zachowania przejrzystości barwy. A skręcając do zera potencjometry delaya i rozkręcając gain otrzymujemy booster.
W Electro-Harmonix Tone Tattoo podoba mi się jakość brzmienia- efekt produkuje zawodowy dźwięk. Użyte efekty gitarowe to uznane klasyki lub popularne nowości, które gwarantują użyteczność i znane, lubiane brzmienie. Praktyczne usprawnienia w postaci bramki szumów w distortionie, dodatkowego Gain'a w delay'u czy zmieniających kolor w zależności od trybów pracy diod aktywności efektów, pomagają w ustawieniu dźwięku, ułatwiają pracę i rozbudowują możliwości tego analogowego multi-efektu. Tone Tattoo jest kompaktowy, łatwy w użyciu, zbudowany jak czołg i jest produkowany w U.S.A. Minusem tego urządzenia jest moim zdaniem dość wąskie przeznaczenie stylistyczne. Miałem też kłopot z ustawieniem dobrej barwy przy włączonych wszystkich efektach- szybko pojawiał się efekt „przeładowania” dźwięku. Widzę też potencjalny kłopot w sytuacji, gdy gitarzysta chciałby użyć innego efektu modulacyjnego- bo jak wpiąć go w łańcuch efektów prawidłowo ( czyli po przesterze i przed delay'em), gdy Tone Tattoo fizycznie nie daje takiej możliwości? Podsumowując: Tone Tattoo inżynierów z Electro-Harmonix jest moim zdaniem dość użyteczny, przyszłościowy ( wersja do rocka albo bleusa?) i dobrze brzmiący ale wymaga dopracowania w kwestii kompatybilności z innymi efektami chyba, że pasują Wam bez zastrzeżeń użyte efekty wtedy będziecie bardzo zadowoleni.

Michał „Shaggy” Dolak

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Korg PitchBlack- „Czarny koń” wśród tunerów

Pomimo, że tunery nie są urządzeniami wytwarzającymi jakikolwiek dźwięk, to są niezbędne gitarzystom do przygotowania instrumentów do gry a ich wersje sceniczne w formie kostek gitarowych, znajdują się na wyposażeniu chyba większości koncertujących
szarpidrutów. Z tych właśnie powodów oraz dlatego, że stroiki sceniczne zajmują miejsca w pedalboardach obok „pełnoprawnych” efektów, postanowiłem opublikować tych kilka słów o tunerze, który pomimo krótkiego czasu na rynku zdążył podjąć skuteczną walkę a może nawet zdetronizował dotychczasowych „królów” tego segmentu. Panie i Panowie- oto Korg PitchBlack!
Korg PitchBlack to chromatyczny tuner sceniczny czyli jest uruchamiany włącznikiem nożnym, który przerywa sygnał gitarowy w momencie aktywności. Jest wyposażony w true bypass. Może być zasilany przez baterię 9 V albo za pomocą zasilacza . Na bocznych ściankach znajdują się gniazda gitarowe Input i Output jack 1/4 ''. Na tylnej ściance znajdują się gniazda zasilania IN- do podłączenia zewnętrznego zasilacza i OUT- do zasilania kolejnych efektów jednym zasilaczem- szeregowo. Na tej samej ściance znajdziemy też niewielkie przyciski: Display- do zmiany trybów wyświetlania strojenia i Calib- do kalibrowania wysokości dźwięku (tuner działa w zakresie od 436 do 445 Hz). Urządzenie obsługuje dźwięki w zakresie od E0 do C8. W praktyce można nim stroić gitary ( również barytonowe) oraz basy ( również pięciostrunowe).
Cechą Korga PitchBlack, która jako pierwsza rzuca się w oczy jest jego niewielki rozmiar. Kompaktowość budowy podoba się gitarzystom, ponieważ urządzenie zajmuje mało miejsca. Display- wyświetlacz zajmuje całą szerokość tunera i jest dość jasny i czytelny aby gitarzysta widział go nawet w słoneczny dzień i na rozświetlonej scenie. Panel świetlny oparty jest na LED-ach, które produkują światło o większym natężeniu niż tradycyjne diody oraz zużywają mniej energii co ma znaczenie tylko, gdy zasilamy tuner bateryjnie. PitchBlack oferuje cztery tryby wyświetlania: Full Strobe, Half Strobe, Meter & Mirror. Mnie osobiście najbardziej podoba się tryb Full Strobe, który uważam za najbardziej przejrzysty i intuicyjny.Korg szczęśliwie wyposażył swój stroik w cichy włącznik nożny, co ma znaczenie, gdyż tuner to nie efekt dźwiękowy, który uruchamiamy w czasie grania i nie słychać trzasku przełącznika, natomiast tuner uruchamiamy zwykle w czasie przerw między utworami, gdy jest względnie cicho. Stroik instaluje system bardzo szybko, co nie jest regułą w urządzeniach konkurencji. Co to daje? Wystarczy krótka pauza w czasie utworu, żeby uruchomić tuner i szybko podstroić fałszującą strunę. Z innymi tunerami taka szybka akcja nigdy mi nie wychodziła- a tu proszę bardzo! W innych, szczególnie tańszych stroikach, gitarzysta musi się bardzo starać, żeby podać urządzeniu czysty dźwięk bez przypadkowych- ciszej brzmiących pozostałych strun, które powodują mylenie się stroika i jego „latanie” po wszystkich dźwiękach, które słyszy. Korg jest inny- reaguje tylko na strunę najgłośniej zagraną. Kolejna cecha Korga PitchBlack o której chcę wspomnieć to miejsce jego produkcji. Gdy dowiedziałem się, że tuner mimo japońskiego rodowodu firmy jest produkowany w Chinach nie chciałem go kupić ( tak- jestem użytkownikiem K.PB). Przykro mi, ale nie mam zaufania co do trwałości urządzeń chińskiej produkcji. Sprzedawca przekonał mnie jednak i nie żałuję. Używam PitchBlack od trzech lat, gram po ponad sto koncertów rocznie, nie licząc prób i samodzielnych ćwiczeń oraz mrozu, klubowej wilgoci, upału i brudu :) Stwierdzam, że mój Korg PitchBlack nie zawiódł mnie ani raz pomimo tych frontowych warunków. Dodatkowym atutem jest konkurencyjna cena i to, że teraz tuner jest dostępny w czterech wersjach kolorystycznych. Czyżby nowy król tego segmentu rynku? Czas pokaże ale początek jest imponujący.

Michał „Shaggy” Dolak

Carl Martin PlexiTone- klasyk w pudełku

Nie sposób pisać o efekcie Carl Martin Plexitone nie wspominając o wzmacniaczu Marshall Super Lead Model 1959 zwanym też Marshall Plexi. Konstrukcja Marshalla ujrzała światło dzienne w 1965 r. i od razu została doceniona przez gitarzystów. Jedną z głównych cech tego dwukanałowego heada jest to, że każdy kanał daje się przesterować uzyskując dwa różne brzmienia. Jednym z pierwszych użytkowników był Pete Townshend z The Who, Eric Clapton zamienił swoje combo Marshall Bluesbreaker na half stack'a Model 1959, Jimi Hendrix grał na nim na Woodstock'u w 1969 r. , Randy Rhodes, Angus Young i wielu, wielu innych. Head Marshalla uzyskał status kultowego sprzętu i stanął w jednym rzędzie z takimi klasykami jak Vox AC-30 czy Fender Twin Reverb. Inżynierowie z firmy Carl Martin postanowili zbudować efekt typu distortion w oparciu o brzmienie słynnego Marshall'a Plexi lubianego wśród gitarzystów grających bluesa, rocka i przede wszystkim hard rocka i heavy metal.
Carl Martin PlexiTone to analogowy efekt typu overdrive/distortion wyposażony w bypass. Na przedniej- górnej płytce umieszczono trzy przełączniki nożne- od prawej mamy włącznik Drive uruchamiający przester w trybie Crunch, następnie Select, który zmienia kanał przesterowany z trybu Crunch na High Gain oraz włącznik Boost. Również na przedniej- górnej płytce znajduje się pięć potencjometrów z eleganckimi gałkami „chickenhead” w stylu retro, które zostały nazwane (od lewej): Boost (głośność Boosta), Level (głośność obu kanałów przesterowanych), Tone, High Gain i Crunch. Na tylnej- bocznej ściance znajdują się gniazda Input i Output Jack 1/4'' i pomiędzy nimi umieszczono kabel zasilający zakończony płaską wtyczką sieciową co oznacza, że zasilacz efektu znajduje się w jego wnętrzu. Efekt nie posiada możliwości zasilania bateryjnego.
Pierwszą cechą, która nasuwa się na myśl kiedy patrzymy na urządzenie Carl'a Martin'a jest jego użyteczność. Gitarzysta dostaje do dyspozycji „jednostkę centralną” zawierającą dwa różnie brzmiące przestery, nazwijmy je umownie overdrive i distortion, oraz booster, który „wybije” jego solówkę ponad zespół. Dodam, że booster działa niezależnie od kanału Drive. Dźwięk, który produkuje efekt po włączeniu kanału przesterowanego w trybie Crunch należy do rodzaju overdrive'ów. Z kolei tryb High Gain porównałbym bardzo umownie do przesterów z gatunku distortion. PlexiTone daje sygnał, który cechuje się bardzo szerokim pasmem przenoszenia, szczególnie słychać to w bezpośrednim teście z innymi przesterami z podobnej półki cenowej. Podczas gdy barwa konkurencyjnych kostek zwykle skupia się na wybranych zakresach pasma, PlexiTone wyraźnie produkuje „gruby”, pełny sygnał. Dodatkowo, efekt przesterowując dźwięk, nie narzuca własnej charakterystycznej barwy ale współgra z pozostałymi elementami zestawu i nie dominuje w całości brzmienia, dzięki temu gitary typu Les Paul czy Stratocaster zachowują swoje charakterystyczne brzmienie. Tą cechę- zaletę usłyszałem między innymi w overdrive'ie Fulltone OCD . Dźwięk, który wydobywa się z efektu jest bardzo melodyjny i bardzo dobrze przenosi artykulację gitarzysty. Efekt produkuje też dużo basu. Ta cecha nastręcza problemów i trzeba się trochę namęczyć z wysterowaniem tandemu wzmacniacz- efekt. Kolejną cechą, która może budzić wątpliwości jest tylko jeden potencjometr zmiany barwy- Tone. W praktyce im bardziej przekręcamy go w prawo, tym mniej słyszymy dołu a więcej wysokich tonów i na odwrót. Najpierw miałem z tym pewien kłopot bo byłem przyzwyczajony do przesterów w szeroką korekcją barwy. Tu jest inaczej- efekt spełnia rolę przesteru, który nie dominuje w szeregu gitara- efekt- wzmacniacz ale podkreśla i podbarwia charakterystyczne cechy dwóch pozostałych elementów. Wydaje mi się, że PlexiTone najefektywniej pracuje na czystym kanale wzmacniacza wysterowanym na maksymalnie czysty sound. Grając, miałem wrażenie,że nawet lekkie przesterowanie kanału czystego wpływa ujemnie na czytelność i dynamikę dźwięku. Najciekawszą i najlepszą cechą przesterów umieszczonych na pokładzie PlexiTone'a jest ich wszechstronność. Przykład? Uruchomcie tryb High Gain i skręćcie poziom przesteru prawie do zera. Uzyskacie wtedy wzorcowy bluesowy crunch, idealny do gry akordowej. Z kolei rozkręcenie tego kanału na godzinę 15.00 w połączeniu z gitarą o mocnych przystawkach zaprowadzi nas w okolice brzmień zespołu Metallica z płyty „Kill'em All”. Obecność urządzenia w pedalboardach muzyków z różnych nurtów potwierdza tą cechę. Booster, który znajduje się na pokładzie efektu oferuje nam dopalenie sygnału do + 20dB a jego użycie nie zmienia barwy więc szczególnie dobrze działa na wzmacniaczach lampowych gdzie podbijając głośność, delikatnie zwiększa gain i kompresje dźwięku.
Efekt Carl Martin PlexiTone oferuje brzmienie stylizowane na dwa przesterowane kanały legendarnego Marshalla Plexi z dodatkowym boostem. Efekt jest bardzo prosty w obsłudze i oferuje butikowej jakości dźwięk, który zaskoczy transparentnością i melodyjnością. PlexiTone dobrze współgra zarówno z gitarami wyposażonymi w humbackery jak i w single. Jak każdy wysokiej klasy efekt, również i ten ma swoje wymagania, które gitarzysta powinien zrozumieć aby efekt zabrzmiał optymalnie. Myślę, że efekt Carl'a Martin'a docenią przede wszystkim zawodowcy i koneserzy dobrego brzmienia. Ale i młodzi gitarzyści powinni chociażby przyjrzeć się PlexiTone'owi, ponieważ to w sumie trzy efekty o hi- endowym soundzie w umiarkowanej cenie.
A jak powszechnie wiadomo dobry sprzęt ułatwia i przyspiesza rozwój.


Michał „Shaggy” Dolak

wtorek, 26 lutego 2013

Electro- Harmonix Stereo Polychorus- test analogowego źródła inspiracji

Wielofunkcyjne analogowe i cyfrowe efekty gitarowe stają się coraz popularniejsze. Nie może to dziwić, gdyż wszechstronność jest pożądaną    cechą wśród muzyków. Urządzenia, które oferują duże możliwości w kreowaniu brzmienia i zachowują przy tym dobre parametry goszczą przez wiele lat w pedalboardach gitarzystów. Electro-Harmonix Stereo Polychorus to kolejne dzieło ze stajni Mike’a Matthews’a, które z powodzeniem stara się sprostać wymogom jakości dźwięku i inspirować poszukujących nowych brzmień gitarzystów.
Stereo Polychorus to dość dużych rozmiarów efekt i jest zasilany dołączanym do zestawu zasilaczem. Na bocznej prawej ściance znajduje się gniazdo Input Jack1/4'' a z lewej dwa gniazda Output Jack 1/4''- jedno Main Out do pracy w trybie mono a drugie Output 2 do trybu stereo. Na tylnej ściance umiejscowione jest gniazdo zasilacza. Na przedniej płycie zainstalowane są: włącznik nożny, dioda aktywności efektu, dioda Overload, potencjometr Feedback, przełącznik trybów pracy Mode, przełącznik Sweep Filter, potencjometr Tune/Delay, potencjometr Width i potencjometr Sweep Rate. Efekt jest analogowy i został wyposażony w bypass. Jak każdy efekt Electro-Harmonixa został wyprodukowany w U.S.A.
  Konstrukcyjnie Electro-Harmonix Stereo Polychorus opiera się na pomyśle połączenia w jednym urządzeniu czterech różnych efektów pracujących w trybie analogowym. Do dyspozycji mamy cztery tryby pracy: Double Track, Chorus, Flange, Filter Matrix. Zacznijmy od trybu Double Track, który jest w istocie krótkim delay'em pracującym w zakresie około 40- 50 ms. Świetnie brzmią na nim zagrywki w stylu surf-guitar ale strzałem w dziesiątkę jest moim zdaniem użycie go do solówek. Powstaje wtedy efekt gry na dwóch wzmacniaczach z małym opóźnieniem między nimi, dźwięki stają się „grubsze” i znakomicie przebijają się przez zespół. Szczególnie dobre rezultaty daje Double Track, gdy efekt podłączymy w stereo. Bardzo ciekawy jest Chorus, który oprócz klasycznego „falowania” oferuje nam jeszcze delay, sterowany przez potencjometry Tune/ Delay i Feedback. Sam chorus brzmi bardzo „soczyście”, nie zamula brzmienia i ani nie przesterowuje go i współpracuje z powodzeniem z przesterami co nie jest wcale normą nawet wśród profesjonalnych chorusów. Brzmienie jakie produkuje jest podobne do Small Clone'a aczkolwiek nie tak charakterystyczne. Bardzo duży zakres korekcji brzmienia plus możliwość jego zmiany poprzez uruchomienie trybu Sweep Filter daje gitarzyście bardzo inspirujące narzędzie. Flanger podobnie jak chorus posiada ogromny zakres korekcji, dźwięk jest odpowiednio „gazowy” i na dobrą sprawę nie ma się do czego przyczepić. Szczególnie pozytywnie wypada w połączeniu z lekkim drivem i hi- gainem. Ostatni wśród trybów pracy jest Filter Matrix czyli po prostu filtr sterujący dźwiękiem, którym możemy odpowiednio wyciąć albo uwydatnić pożądane przez nas pasmo. W tym trybie, podobnie jak w Double Track, nie mamy ani efektu chorus ani flanger. Użyteczność Filter Matrix jest duża, możemy na czystej barwie grać z funkową kompresją albo „zdusić” dźwięk jak na kaczce w najwyższej pozycji.
Trudno jednoznacznie ocenić Electro Harmonix Stereo Polychorus. Z jednej strony obecność wśród użytkowników takich sław jak Adrian Below z King Crimson czy Kurt Cobain pokazuje wysoki potencjał efektu. Samodzielny test dźwiękowy przeprowadzony przeze mnie również wypadł bardzo pozytywnie. Mnie osobiście najbardziej przekonały inspirujące połączenia chorusa z delayem i bardzo duże możliwości kreowania barwy. Z drugiej strony brakuje mi w trybie chorus tak charakterystycznego brzmienia jakie oferuje Small Clone, którego jestem użytkownikiem ale możliwe jest, że przez kilka lat Klonik tak „wlazł” mi w ucho, że zwariowałem i drażni mnie inna charakterystyka dźwięku. Do pełni szczęścia brakuje mi również możliwości zmiany trybów pracy przez na przykład przełącznik zainstalowany na przedniej płycie albo chociażby wyjście na footswitch, która ułatwiłaby zadanie w czasie koncertu. Ale cóż, mamy do czynienia z efektem analogowym więc wszystko musimy zrobić hand made.  
Michał „Shaggy” Dolak- Raggafaya  


czwartek, 31 stycznia 2013

Electro- Harmonix Small Clone- opinia użytkownika

Dlaczego on?

Nie będę ściemniał. Od 4 lat używam Small Clone'a. Nie będę nawet silił się na obiektywność bo za bardzo lubię ten efekt. Żeby jednak zrekompensować Wam mój brak obiektywizmu napiszę o wszystkich zaletach i wadach Small Clone'a jakie odkryłem.

Fakty


Electro- Harmonix Small Clone to analogowy efekt gitarowy typu chorus. Urządzenie znajduje się w dużej, metalowej i bardzo wytrzymałej obudowie. Na tylnej ścianie znajdują się dwa gniazda gitarowe typu jack 1/4'' i jedno jack 1/8'' do podłączenia zasilacza. Efekt może być również zasilany baterią 9V. Small Clone pracuje w trybie True Bypass i jest wyprodukowany w U.S.A. Pierwszą cechą efektu, która rzuca się w oczy, jest ascetyczny wręcz panel sterowania. Mamy do dyspozycji
„tylko” dwupozycyjny przełącznik Depth (głębokość działania chorusa) oraz duży potencjometr Rate do regulacji prędkości falowania. Dla wielu to za małe możliwości korekcji, jednak praktyka pokazuje, że ustawienie użytecznej i inspirującej barwy jest w Small Clone zaskakująco łatwe. Taką cechę posiadają tylko kultowe i popularne efekty a jest ona wynikiem doskonałego zbalansowania parametrów przez projektantów. Small Clone nie „zamula” ani nie spłaszcza brzmienia gitary, co więcej, dodaje blasku i melodyjności dźwiękom nie zmieniając charakteru głównej barwy. Zadziwia sposób działania efektu, który większy poziom „falowania” przenosi na wyższe struny a mniejszy na basowe. Daje to solidną podstawę brzmieniu szczególnie w grze akordowej. Small Clone bardzo dobrze działa z przesterami, oprócz przestrzeni dodaje tym barwom również nasycenia i melodyjności co nie jest częstą cechą wśród chorusów. Muszę dodać, że jeżeli ktoś szuka chorusa do dyskretnego podbarwienia brzmienia to Small Clone nie jest raczej dla niego. Dlaczego? Ponieważ chorus Electro-Harmonixa posiada unikalny i bardzo charakterystyczny sound, który jest wyraźnie słyszalny i łatwo rozpoznawalny. Jest kwestią gustu i preferencji czy to się gitarzyście spodoba czy nie. Jaki to dźwięk? Każdy na pewno słyszał ,,Comes As You Are” Nirvany- to właśnie Small Clone'a użył Kurt Cobain do uzyskania charakterystycznego efektu „rozwodnienia ”. Przełącznik Depth w pozycji górnej czyli dużej głębokości i potencjometr Rate mniej więcej na godzinie 11-tej pozwoli nam na uzyskanie brzmień znanych z nagrań Lady Pank czy The Police. Duża i płaska gałka potencjometru Rate pozwala na zmianę jego ustawienia nogą(!) w czasie gry, gdy ręce są zajęte. I co? Udaje Wam się to? Tę umiejętność nabyłem przy okazji posiadania MXR Phase 90 z dużą, płaską gałką potencjometru więc, gdy ujrzałem podobną gałkę w Small Clone ucieszyłem się. Efekt jest produkowany od lat 80- tych ubiegłego wieku.

Kupić, nie kupić- spróbować warto!

W przypadku urządzeń posiadających określone i charakterystyczne brzmienie zawsze powstaje pytanie czy pasują do naszej gry. Nie należy natomiast przekreślać z góry efektu bo czegoś w nim nie ma. Może okazać się, że zalety przewyższają ewentualne wady. Piękna, ciepła barwa, dodawanie melodyjności, rozpoznawalne i lubiane brzmienie to niewątpliwe zalety Small Clone.
Zachęcam do samodzielnego przetestowanie efektu ponieważ może się okazać, że rozbudowane, droższe urządzenia nie są wcale lepsze od Małego Klona.

Michał „Shaggy” Dolak- Raggafaya

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Electro- Harmonix BIG MUFF PI- opinia sceptyka

Jak się masz stary?
Legenda mówi, że Mike Matthews, założyciel, właściciel i główny inżynier firmy Electro-Harmonix skonstruował pierwszego Big Muff'a w 1969 r. i zaniósł go do sklepu muzycznego Manny's Music Store na czterdziestej ósmej ulicy w Nowym Jorku, żeby klienci ocenili nowe dzieło. Tydzień później Metthews spotkał na ulicy właściciela sklepu, który powiedział mu, że efekt kupił Jimi Hendrix. Dalej było już tylko lepiej. Big Muffa używał David Gilmour m.in. do nagrań na płyty „Animals” i „The Wall”, Carlos Santana, gitarzyści Kiss i Thin Lizzy. W latach osiemdziesiątych efekt inspirował i był podstawą brzmienia wielu zespołów muzycznych z rodzącego się w Stanach Zjednoczonych nowego nurtu- grunge. Drążąc muff'owy temat głębiej w internecie, dokopałem się do opisów i zdjęć dużej liczby samodzielnych przeróbek i kopii. Big Muff wiecznie żywy? Okazuje się, że tak!
Muszę Wam się do czegoś przyznać. Nigdy nie lubiłem fuzzów. Zawsze używałem overdrive’ów albo distortionów. Otrzymując zadanie napisania kilku słów na temat Big Muff’a najpierw podłączyłem go i pierwszy raz w życiu pograłem na nim. Co to jest? Warczał i bzyczał :) Jak to się dzieje, że gitarzyści używają go z powodzeniem? Posłuchałem wielu testów, przeczytałem dziesiątki opinii użytkowników nieznanych i bardzo znanych. Uzbrojony w tą wiedzę ruszyłem do sali prób aby samodzielnie przetestować Big Muff’a Pi.

Akcja bezpośrednia
Wysterowanie gitary i wzmacniacza połączonego z efektem Electro-Harmonixa zajęło mi sporo czasu. Jakość gitary( przetwornika) i wzmacniacza okazały się mieć większe niż zwykle znaczenie dla uzyskania pożądanej barwy. Moim zdaniem najważniejszym potencjometrem w tym urządzeniu jest Sustain. Doładowuje on brzmienie instrumentu w specyficzne fuzzowo- distortionowe przesterowanie i dodatkowo przedłuża sustain nasuwający skojarzenie z barwą skrzypiec. Na rozkręconym potencjometrze Volume i ściszonym prawie do końca Sustainie efekt nadaje brzmieniu charakteru rozkręconego lampowego wzmacniacza bardzo starej konstrukcji. Na gitarze z singlami uzyskamy w ten sposób sound znany z pierwszych płyt Rolling Stonesów. Dokładając do tego zestawu phaser albo Univibe, hendrixowskie odjazdy staną się naszym udziałem. Rozkręcając sustain i tone, wzmacniacz podgłaśniając mocno i wziąwszy do ręki gitarę z humbackerem spróbujcie zagrać np.: Iron Man. Im dłużej na nim grałem tym coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z dużego potencjału brzmieniowego tego fuzza. Jednak Big Muff to nie overdrive czy distortion. Jego odmienna charakterystyka brzmieniowa wymusza specyficzną artykulację i aranżację. Do tego musiałem się przyzwyczaić. Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się z brzmieniem Big Muff Pi jeśli umieścimy go w szeregu efektów. Spróbujcie poeksperymentować, bo efekt Electro- Harmonixa potrafi diametralnie zmieniać swoje brzmienie. Czyżby w tej cesze należałoby upatrywać sukcesu konstrukcji? A jakie Wy macie doświadczenia z Big Muff’ami? Do czego używacie lub planujecie go używać? Czy zgadzacie się z opinią, że tylko gitarzyści starszej daty używają Big Muff’ów? Czy przy obecnych trendach w muzyce brzmienie fuzza jest jeszcze cool?

Michał „Shaggy” Dolak- Raggafaya

Electro- Harmonix THE WORM



Drodzy miłośnicy efektów modulacyjnych! Kogo z Was stać na zakup czterech popularnych efektów tego typu? I ile zajmą one miejsca w pedalboardzie? Prawda jest taka, że większość z Nas może pozwolić sobie na góra dwie kostki tego typu, ponieważ zawsze trzeba kupić jeszcze przester, reverb , delay itd. a budżet często nie pasuje do naszych marzeń :) Electro- Harmonix The Worm- multiefekt składający się z czterech efektów: modulacyjna kaczka( wah-wah), phaser, tremolo i vibrato jest próbą pogodzenia możliwości i kosztów.

Kostka wyposażona jest w bypass i dedykowany zasilacz 24V. Kiedy pierwszy raz wziąłem The Worm'a w ręce i spojrzałem na cenę (www.sklepgram.pl), pomyślałem podejrzliwie, że efekt jest pewnie cyfrowy. Pierwsze zaskoczenie: kostka jest analogowa. Potem przyszło mi na myśl, że musi być jakiś „haczyk” i pewnie tylko jedna z pokładowych modulacji brzmi dobrze. Pewny swojej przenikliwości uruchomiłem „robaka”.
Pierwsza jest modulacyjna kaczka, która w trybie automatycznym „kwacze” ze stałą prędkością regulowaną potencjometrem RATE. Dodam, że dioda aktywności efektu pulsuje w tempie zadanym przez nas co pozwala zorientować się w sytuacji jeszcze przed rozpoczęciem gry. Ale najciekawiej robi się, gdy ustawimy efekt na funkcję MANUAL/EXP i podłączymy pedał ekspresji. Wówczas uzyskujemy prawdziwą sterowaną przez nas kaczkę, która bardzo dobrze brzmi zarówno na barwach czystych jak i na przesterach. Dodam, że w trybie z pedałem ekspresji możemy sterować jej głębokością za pomocą gałki RANGE. W trybie phaser, efekt oferuje nam modulację bardzo podobną do kultowego, znanego od lat efektu Small Stone. To barwa nawiązuje do brzmienia lat 70- tych. Pozostałe dwie funkcje, czyli Tremolo i Vibrato również oferują pełne, użyteczne brzmienia. Dodam, że możemy sterować prędkością modulacji efektów phaser, tremolo i vibrato w trybie MANUAL/EXP za pomocą pedału ekspresji. Jest to bardzo przydatna w czasie występów na żywo funkcja.
Pamiętam szał i zachwyt jaki towarzyszył wprowadzeniu wiele lat temu Line 6 MM4.
Cyfrowe symulacje najpopularniejszych efektów modulacyjnych zrobiły furorę. Electro- Harmonix swoim The Worm popchnął rozwój efektów gitarowych o kolejny krok do przodu. Pomysł połączenia kilku efektów modulacyjnych w jednym urządzeniu, zaczerpnięty od LINE 6, został rozwinięty poprzez w pełni analogowy tryb pracy.Cena The Worm'a, patrząc przez pryzmat jego zalet, wydaje się bardzo korzystna. Wiem, że The Worm kupiło już kilku polskich, znanych gitarzystów. Jak myślicie? Czym się kierowali? Co sądzicie o pomyśle połączenia kilku efektów w jednym urządzeniu? Zachęcam Was do bliższego przyjrzenia się „Robaczkowi”. Być może okaże się Waszym najlepszym przyjacielem.


Michał „Shaggy” Dolak- Raggafaya