poniedziałek, 14 stycznia 2013

Electro- Harmonix BIG MUFF PI- opinia sceptyka

Jak się masz stary?
Legenda mówi, że Mike Matthews, założyciel, właściciel i główny inżynier firmy Electro-Harmonix skonstruował pierwszego Big Muff'a w 1969 r. i zaniósł go do sklepu muzycznego Manny's Music Store na czterdziestej ósmej ulicy w Nowym Jorku, żeby klienci ocenili nowe dzieło. Tydzień później Metthews spotkał na ulicy właściciela sklepu, który powiedział mu, że efekt kupił Jimi Hendrix. Dalej było już tylko lepiej. Big Muffa używał David Gilmour m.in. do nagrań na płyty „Animals” i „The Wall”, Carlos Santana, gitarzyści Kiss i Thin Lizzy. W latach osiemdziesiątych efekt inspirował i był podstawą brzmienia wielu zespołów muzycznych z rodzącego się w Stanach Zjednoczonych nowego nurtu- grunge. Drążąc muff'owy temat głębiej w internecie, dokopałem się do opisów i zdjęć dużej liczby samodzielnych przeróbek i kopii. Big Muff wiecznie żywy? Okazuje się, że tak!
Muszę Wam się do czegoś przyznać. Nigdy nie lubiłem fuzzów. Zawsze używałem overdrive’ów albo distortionów. Otrzymując zadanie napisania kilku słów na temat Big Muff’a najpierw podłączyłem go i pierwszy raz w życiu pograłem na nim. Co to jest? Warczał i bzyczał :) Jak to się dzieje, że gitarzyści używają go z powodzeniem? Posłuchałem wielu testów, przeczytałem dziesiątki opinii użytkowników nieznanych i bardzo znanych. Uzbrojony w tą wiedzę ruszyłem do sali prób aby samodzielnie przetestować Big Muff’a Pi.

Akcja bezpośrednia
Wysterowanie gitary i wzmacniacza połączonego z efektem Electro-Harmonixa zajęło mi sporo czasu. Jakość gitary( przetwornika) i wzmacniacza okazały się mieć większe niż zwykle znaczenie dla uzyskania pożądanej barwy. Moim zdaniem najważniejszym potencjometrem w tym urządzeniu jest Sustain. Doładowuje on brzmienie instrumentu w specyficzne fuzzowo- distortionowe przesterowanie i dodatkowo przedłuża sustain nasuwający skojarzenie z barwą skrzypiec. Na rozkręconym potencjometrze Volume i ściszonym prawie do końca Sustainie efekt nadaje brzmieniu charakteru rozkręconego lampowego wzmacniacza bardzo starej konstrukcji. Na gitarze z singlami uzyskamy w ten sposób sound znany z pierwszych płyt Rolling Stonesów. Dokładając do tego zestawu phaser albo Univibe, hendrixowskie odjazdy staną się naszym udziałem. Rozkręcając sustain i tone, wzmacniacz podgłaśniając mocno i wziąwszy do ręki gitarę z humbackerem spróbujcie zagrać np.: Iron Man. Im dłużej na nim grałem tym coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z dużego potencjału brzmieniowego tego fuzza. Jednak Big Muff to nie overdrive czy distortion. Jego odmienna charakterystyka brzmieniowa wymusza specyficzną artykulację i aranżację. Do tego musiałem się przyzwyczaić. Bardzo ciekawe rzeczy dzieją się z brzmieniem Big Muff Pi jeśli umieścimy go w szeregu efektów. Spróbujcie poeksperymentować, bo efekt Electro- Harmonixa potrafi diametralnie zmieniać swoje brzmienie. Czyżby w tej cesze należałoby upatrywać sukcesu konstrukcji? A jakie Wy macie doświadczenia z Big Muff’ami? Do czego używacie lub planujecie go używać? Czy zgadzacie się z opinią, że tylko gitarzyści starszej daty używają Big Muff’ów? Czy przy obecnych trendach w muzyce brzmienie fuzza jest jeszcze cool?

Michał „Shaggy” Dolak- Raggafaya

2 komentarze:

  1. Z ciekawości kupiłem sobie używkę Big Muffa na Allegro, zastanawiając się, czego używa gość w numerze We Had Love - The Scientists. Ogrywam go już dwa dni i przy każdym włączeniu moje wrażenia diametralnie zmieniają się, od zachwytu do pogardy. Zdecydowanie nienajlepszy efekt na świecie, a zarazem wyjątkowo zadziwiający i dający niesamowitą frajdę z kombinowania z innymi kostkami. Mam go wpiętego między Dunlop Octave Fuzz, OCD i RATa. Rave On!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam zamiar kupić Big Muffa PI i połączyćgo z WHAMMY 5 ,wydaje mi się to ciekawym połączeniem :)

    OdpowiedzUsuń